Tadeusz Worontkiewicz
Reżyser
Recenzje
ID-002576.doc
 
1968-MM-DD
Niemcy - Leon Kruczkowski
 
Niemcy Leona Kruczkowskiego w reżyserii Feliksa Żukowskiego - przeniesienie z Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi. Ten dynamiczny spektakl, zwarty o wielkiej sile wyrazu, z nadzwyczaj jednolitą, przemyślaną konwencją gry aktorskiej, wolną od wszelkiej łatwizny został przeniesiony na ekran TV niezwykle sprawnie i udanie przez Tadeusza Worontkiewicza.
 
Julian Brysz
"Dziennik Łódzki"
 
 
 
 
 
 
ID-002577.doc
 
1964-MM-DD
Program Kompozytor i jego piosenki w reżyserii Tadeusza Worontkiewicza
 
Zalety programu: świetne interpretacje Sławy Przybylskiej, wyrównany poziom innych piosenkarzy, dobre tempo, kilka znakomitych pomysłów inscenizacyjnych i scenograficznych (w piosence "z krzesłami"), bardzo poprawna praca operatorów kamer, czysta i logiczna koncepcja całości.
 
"Głos Robotniczy"
 
 
 
 
 
 
ID-002578.doc
 
1963-04-04
Tranzyt - Anna Seghers
Udany spektakl zaprezentował nam Teatr Popularny TV łódzkiej. Był to Tranzyt według Anny Seghers w reżyserii T. Worontkiewicza. /.../ Worontkiewicz stworzył widowisko mięsiste, zwarte, wysokiej klasy. Perypetie głównego bohatera - narratora, splecione z losami pozostałych postaci, śledziliśmy z nieustającym zainteresowaniem, prawie wcale nie czując "literackości", tak groźnej przy okazji wielu adaptacji. Tranzyt stał się widowiskiem typowo telewizyjnym, przemyślanym, inteligentnie przeprowadzonym. /.../ Tranzyt, zamykający ten "teatralny" tydzień, był zdecydowanie ambitnym, mocnym akcentem, zdolnym chyba przekonać najbardziej skwaśniałych malkontentów, kraczących nad losami teatru telewizyjnego.
 
Halina Kijowska
"Odgłosy"
 
 
 
 
 
 
ID-002579.doc
 
1963-03-30
Tranzyt - Anna Seghers
 
Łódzki Teatr Popularny przedstawił nam wczoraj interesujący spektakl Tranzyt według Anny Seghers. Było to chyba jedno z najlepszych przedstawień studia łódzkiego. Zarówno pod względem treści jak konstrukcji dramaturgicznej, reżyserii i interpretacji aktorskiej.
 
(woy)
"Express Wieczorny"
 
 
 
 
 
 
ID-002580.doc
 
1966-MM-DD
Korupcja - Andrzej Kuśniewicz
 
/…/ Tadeusz Worontkiewicz słusznie zaufał autorowi, nie porządkując pogmatwanej linii narracji. Brak chronologii wydarzeń, przeskoki czasowe i przestrzenne stanowiły bowiem najbardziej adekwatną formę ukazanych konfliktów, zagmatwanych problemów, zwichrzonych psychik i postaw. Słusznie też zaufał widzowi, któremu twórcy telewizyjni, często w najlepszej wierze, odbierają przyjemność czynnej percepcji i odrobiny samodzielności w myśleniu.
 
Danuta Karcz
"Ekran"
 
 
 
 
 
 
ID-002581.doc
 
1966-MM-DD
Zło krąży - J. Audiberti
 
/…/ Realizacja tak pomyślanej składanki (mam na myśli różnorodność parodiowanych tematów) wymagała, naturalnie, dużej giętkości i polotu stylu reżyserskiego. Wydaje się, że reżyser łódzkiego spektaklu, Tadeusz Worontkiewicz, sprostał zadaniu, wykorzystując prawie wszystkie propozycje sztuki, inteligentnie i z polotem aranżując wymagającą pewnego przygotowania zabawę. /.../ Wydaje się, że ryzyko wystawienia znanej sztuki opłaciło się Łódzkiej TV - nie tylko jako sukces artystyczny, lecz również jako propozycja repertuarowa.
 
Barbara Kaźmierczak
"Radio i Telewizja" kwiecień 1966
 
 
 
 
 
 
ID-002582.doc
 
1966-04-01
Zło krąży - J. Audiberti
 
/…/ Środowe przedstawienie w reżyserii Tadeusza Worontkiewicza potwierdziło dobra markę łódzkiego Teatru TV, którego ostatnie premiery układają się w cykl doprawdy interesujących widowisk.
 
Julian Brysz
"Dziennik Łódzki"
 
 
 
 
 
 
ID-002583.doc
 
1968-MM-DD
Wiosenny deszcz - Edward Szuster
 
/…/ Wiosenny deszcz zrealizowany w Teatrze Telewizji przez Tadeusza Worontkiewicza może służyć jako dowód owocnych poszukiwań, tym bardziej, że reżyseria, trafnie odczytująca zamysł autora, korzystnie przysłużyła się tekstowi. Scenariusz Edwarda Szustra został pomyślany jako historia z pogranicza nurtu dokumentalnego i fabularnego. Ten interesujący, szczególnie dla telewizji punkt wyjścia - tematyczny i formalny, pozwolił reżyserowi na zrealizowanie widowiska o skromnej, oszczędnej fakturze. Naturalnie aranżowane sceny, sprawnie organizowane i rozwiązywane wątki, tonowanie zbyt wyrazistego "uderzenia aktorskiego" - wszystko to dało widzowi poczucie prawdy, rzeczywistości, wprawdzie rzeczywistości sprzed lat pięćdziesięciu, ale niefałszowanej.
 
Barbara Kaźmierczak
"Radio i Telewizja"
 
 
 
 
 
 
ID-002584.doc
 
1967-MM-DD
Ziemia obiecana - Władysław Stanisław Reymont
 
/.../ Otrzymaliśmy dzieło prezentujące podstawowe koncepcje i myśli Reymonta, przy tym atrakcyjne dla widza, pozbawione dłużyzn (których nie brak w powieści), niejako samoistnie żyjące obok pierwowzoru. /…/ Widowisko stało się polem do popisu aktorskiego. Zbigniew Józefowicz w roli Borowieckiego, Dembiński jako Moryc, rewelacyjna rola Kłosińskiego - Łódź przypomniała najlepsze czasy Teatru Telewizyjnego. Wielka w tym zasługa reżysera (Tadeusza Worontkiewicza), który poprowadził spektakl czysto, czytelnie, precyzyjnie pointując poszczególne sceny, uzupełniając je charakterystycznymi widokami przemysłowego miasta. /…/ Twórcza adaptacja "łódzkiej" powieści Reymonta, starannie opracowany scenariusz widowiska, fachowa praca reżysera i gra aktorów, stały się podstawą wybitnego sukcesu artystycznego naszego Ośrodka Telewizyjnego.
 
Alina Grabowska
"Głos Robotniczy"
 
 
 
 
 
 
ID-002585.doc
 
1967-10-05
Ziemia obiecana - Władysław Stanisław Reymont
 
Łódzki Teatr Telewizji ma określone ambicje i wyraźną linię repertuarową. Chętnie przedstawia widowiska o jasnej wymowie społecznej, realizowane w konwencji realistycznej, wyzbyte snobistycznej minoderii i pseudonowatorstwa formalnego. /.../ Reżyser T. Worontkiewicz chętnie i trafnie wprowadzał wstawki filmowe, zwłaszcza dla oddania tej drugiej, robotniczej Łodzi, której brak właściwie na kartach powieści Reymonta.
 
A.O.
"Radio i Telewizja"
 
 
 
 
 
 
ID-002586.doc
 
1967-MM-DD
Ziemia obiecana - Władysław Stanisław Reymont
 
Ziemia obiecana z pewnością będzie się liczyć jako jedna z najbardziej ambitnych pozycji w kronice Łódzkiego Teatru TV. Było to przedsięwzięcie szczególnie trudne, ale możemy śmiało stwierdzić, że zakończyło się sukcesem. W odtworzeniu nastroju "polskiego Klondike" sprzed lat siedemdziesięciu, wielkie zasługi ma cały zespół realizatorski - przede wszystkim reżyser spektaklu - T. Worontkiewicz. /…/ w sumie - bardzo ciekawy wieczór, spektakl żywy i barwny, "kawał historii" na ekranie.
 
Julian Brysz
"Dziennik Łódzki"
 
 
 
 
 
 
ID-002587.doc
 
1967-MM-DD
Uczeń diabła - Bernard Shaw
 
/…/ Był to spektakl wartościowy, doskonale zagrany i sprawnie zrealizowany. Reprezentował dość wysoki poziom, na jakim od dłuższego już czasu utrzymuje się regularnie scena łódzkiej telewizji.
 
Julian Brysz
"Dziennik Łódzki"
 
 
 
 
 
 
ID-002588.doc
 
1967-MM-DD
Uczeń diabła - Bernard Shaw
 
/…/ Spektakl łódzki był udany. Zarówno pod względem roboty reżyserskiej, opracowania scenograficznego, czy realizacji telewizyjnej.
 
Gracjana Miller
"Ekran"
 
 
 
 
 
 
ID-002589.doc
 
1965-10-07
Drzewo - J. Langer
 
ŁOT zaprezentował nam sztukę J. Langera pt. Drzewo. Szkoda, że brak miejsca na szerszą analizę tej niezwykle ciekawej sztuki. Reżyser Tadeusz Worontkiewicz zdecydował się na bardzo trafną koncepcję - zrezygnował z łatwej symboliki, sprawę ścięcia wielkiego drzewa, zasłaniającego okna domu potraktował jak najbardziej realistycznie i konkretnie.
/…/ Było to bardzo dobre i bardzo ważne przedstawienie - ważne choćby ze względu na swą aktualność i współczesność.
 
"Głos Robotniczy"
 
 
 
 
 
 
ID-002590.doc
 
1965-10-10
Drzewo - J. Langer
 
Rewelacją było piątkowe przedstawienie sztuki czeskiego autora J. Langera pt. Drzewo. W swej warstwie dyskursywnej rzecz niezwykle śmiało i trafnie ujmuje istotny sens współczesnego konfliktu ideowego: walki z dogmatyzmem i doktrynerstwem. /../ Sztukę przekazała telewizja łódzka w reżyserii Tadeusza Worontkiewicza.
 
"Życie Literackie"
Kraków
 
 
 
 
 
 
ID-002591.doc
 
1962-09-20
Meksykanin - Jack London
 
Z dużym zainteresowaniem obejrzeliśmy wczoraj inscenizację Jacka Londona Meksykanin nadaną z Łodzi w ramach Studia Literackiego TV. Było to - naszym zdaniem - przedstawienie zasługujące pod każdym względem na wysoką ocenę. /…/ Największa pochwała należy się jednak reżyserowi spektaklu - Tadeuszowi Worontkiewiczowi, zarówno za wyreżyserowaną z pietyzmem całość widowiska, jak i przede wszystkim za kapitalną scenę walki. Nie przesadzę chyba, że sceny o takim ładunku emocjonalnym, zagranej umownie a równocześnie z tak wielkim zbliżeniem do autentyzmu, jeszcze w telewizji nie oglądaliśmy.
 
(bz)
"Dziennik Łódzki"
 
 
 
 
 
 
ID-002592.doc
 
1962-MM-DD
Meksykanin - Jack London
 
Meksykanin Londona (nadany z Łodzi w reżyserii Tadeusza Worontkiewicza) był spektaklem bardzo zręcznie i poprawnie zrobionym od strony warsztatowej. /…/ Był to ciekawy, świetnie przygotowany od strony telewizyjnej i teatralnej spektakl.
 
Alina Grabowska
"Głos Robotniczy"
 
 
 
 
 
 
ID-002593.doc
 
1962-MM-DD
Kongres we Florencji - Jarosław Iwaszkiewicz
 
Reżyser Tadeusz Worontkiewicz pokazał "kawał dobrej roboty". Można go porównać do amerykańskich reżyserów filmowych prezentujących doskonałe rzemiosło (Wilder, Preminger).
 
Tadeusz Wiącek
"Odgłosy"
 
 
 
 
 
 
ID-002594.doc
 
1963-03-01
Świat jest chory na żółtaczkę - Juliusz Janczur
 
/.../ Do zalet należy zaliczyć przede wszystkim dobre tempo akcji, sprawne dialogi, niebanalne ujęcie tematu. /…/ Reżyser - Tadeusz Worontkiewicz - potrafił ciekawie zarysować postacie bohaterów i odmalować środowisko, utrzymać przedstawienie w napięciu, umiejętnym montażem dobrze dozować nastrój. Nosił w sobie wczorajszy spektakl piętno solidnej roboty, nie było tam partactwa pod żadnym względem. Czekamy na więcej tego rodzaju pozycji w "Kobrze".
 
(bz)
"Dziennik Łódzki"
 
 
 
 
 
 
ID-002595.doc
 
1963-MM-DD
Świat jest chory na żółtaczkę - Juliusz Janczur
 
/…/ Całość sprawnie wyreżyserował Tadeusz Worontkiewicz, nadając widowisku klarowność, dobre tempo; umiejętnie wydobywając tzw. suspence, czyli napięcie. Również aktorzy grali bez taryfy ulgowej, tworząc postacie pełne i sugestywne. Słowem - brawo TV Łódź.
 
(m.w.)
"Ekran"
 
 
 
 
 
 
ID-002596.doc
 
1963-MM-DD
Świat jest chory na żółtaczkę - Juliusz Janczur
 
/…/ Ostatnia łódzka premiera Teatru Sensacji zerwała z zakorzenionym przesądem, że wszystko może być przygotowane na "łapucapu" i że nic się nie stanie, jeżeli parę osób nie będzie umiało tekstu. Otóż w przedstawieniu Świat jest chory na żółtaczkę wystąpili najlepsi łódzcy aktorzy, a spektakl zdumiewał starannością przygotowania, tempem, umiejętnym montażem, sprawnością reżyserską, doskonałą pracą kamer. Pod względem warsztatowym było to jedno z najlepszych telewizyjnych przedstawień ostatnich miesięcy.
 
Alina Grabowska
"Głos Robotniczy"
 
 
 
 
 
 
ID-002597.doc
 
1968-MM-DD
Śpiewnik domowy - Stanisław Moniuszko
/…/ Był to ciekawy i dobrze zrealizowany zamysł artystyczny. Można było przecież, jak to bywa z wieloma programami tego typu, przygotowywać po prostu statyczne koncerty. Twórcy cyklu wyszli jednak ze słusznego założenia, że aby program się podobał musi spełniać trzy podstawowe warunki - odznaczać się oryginalnym pomysłem, być audycją rzeczywiście telewizyjną i mieć bardzo dobrych wykonawców. Wszystkie te warunki spełniono, powstały spektakle specyficznie telewizyjne, widowiskowe, odznaczające się ładną oprawą kostiumową i scenograficzną, rządzące się dramaturgią wynikającą z materiału muzycznego.
 
Małgorzata Karbowiak
"Głos Robotniczy"
 
 
 
 
 
 
ID-002598.doc
 
1968-MM-DD
Śpiewnik domowy - Stanisław Moniuszko
 
/…/ Bardzo potrzebną i doskonale pomyślaną w założeniu pracę podjęła redakcja muzyczna telewizji łódzkiej /…/ przygotowując cykl audycji zatytułowany Śpiewnik domowy w reżyserii Tadeusza Worontkiewicza, w opracowaniu Stanisława Gerstenkorna. Cykl ten rokuje duże nadzieje. Wykorzystano głosy aktorów naszego Teatru Wielkiego i pokazano ich w prześlicznych dekoracjach (scenografia Czesław Siekiera). Wydaje się, że to bardzo słuszna koncepcja reżysera - Tadeusza Worontkiewicza, że pieśni autora Halki stanowią znakomity pretekst do zaprezentowania tysiąca pięknych drobiazgów "z epoki" - rycin, bibelotów, mebli, lamp, kostiumów. Trafna koncepcja i staranność realizacji święciły triumf - Śpiewnik chyba długo utrzyma się na antenie.
 
"Dziennik Łódzki"
 
 
 
 
 
 
ID-002599.doc
 
1964-MM-DD
Rymy, rytmy i nastroje
 
/…/ Zalety tego programu tkwią w jego bezpretensjonalności, dobrym tempie i paru naprawdę udanych piosenkach. Druga mocna strona audycji to wykonawcy - wśród których wymienić trzeba Michaja Burano, Jerzego Walczaka, coraz ładniejszą Kalinę Jędrusik, Katarzynę Bovery i innych.
 
"Głos Robotniczy"
 
 
 
 
 
 
ID-002600.doc
 
1973-06-04
/.../ A w ogóle to - dwa nazwiska Worontkiewicz i Małysz. Ale nie tylko dzięki im dwu Teatr TV Łódź coraz częściej, obok Krakowa, pojawia się ostatnio w programie ogólnopolskim, także na "reprezentacyjnej" scenie poniedziałkowej "Centrali" rośnie poważna konkurencja.
 
Z notatnika telewidza
"Radio i Telewizja"
Fragment recenzji teatru TV Ziemia obiecana
Emisja 21.05.1973 r. w I programie TVP
 
 
 
 
 
 
ID-002601.doc
 
1969-12-08
Prawdziwym sukcesem artystycznym okazało się nadane z Łodzi widowisko Stanisław Wyspiański - Poeta i malarz według scenariusza K. Zygmunta i w reżyserii T. Worontkiewicza. Twórcy programu idąc śladem ostatnich przedstawień "Studia 63", posłużyli się tu formą montażu z wypowiedzi samego Wyspiańskiego (liryki, wspomnienia, listy) i oceniającej jego dzieła (i osobowość) krytyki. Nie poskąpiono nawet głosów bardzo krytycznych, zwłaszcza Karola Irzykowskiego. Program posługiwał się impresyjnym potokiem swobodnych skojarzeń, które jednak ewokowały sugestywnie pewną aurę literacką i kulturalną. /…/
 
"Radio i Telewizja"
 
 
ID-002602.doc
 
1960-12-25
Słyszeliśmy, że ma być powtórzony…
 
Przygotowany przez STS „Pstrąg” a bardzo udatnie zrealizowany w łódzkiej TV wodewil bałucki Siódme nie flatruj - podobał się, o ile wiemy, telewidzom. W każdym razie na pewno nie było gniewnych telefonów, a to już dużo, jako że telewidz chętniej oburza się, niż chwali.
/…/ Reżyserowi telewizyjnego widowiska Tadeuszowi Worontkiewiczowi należą się gratulacje.
Aha – słyszeliśmy, że wodewil ma być powtórzony. Może w święta? Bardzo prosimy!
 
„Odgłosy”
 
 
 
 
 
 
ID-002603.doc
 
1960-MM-DD
Na scenie A ku ku
 
Tryptyk szekspirowski
 
Audycje rozrywkowe nadawane ze studia łódzkiego nie cieszą się jak dotąd uznaniem telewidzów. Krytyka fachowa nie szczędziła im ostrych słów. Obok koncertów rozrywkowych stałą, bo raz w miesiącu nadawaną audycją, jest telewizyjny teatrzyk A ku ku. ku ku nie miało dotąd jasno określonej koncepcji artystycznej. Mały teatrzyk? Tak. Kabarecik? Nie. Estrada z całą umownością dekoracji i kostiumu? Nie. Teatr realistyczny idący w kierunku rozrywkowym?
Oglądaliśmy ostatni spektakl teatrzyku A ku ku - Tryptyk szekspirowski Ryszarda Marka (Ryszard Wierzbowski, Marek Groński) już z pewną satysfakcją. Był to po raz pierwszy w dziejach tej telewizyjnej sceny występ sumiennie przygotowany od strony scenografii (można dyskutować czy jej realizm jest na miejscu w takim teatrze), od strony aktorskiej – po prostu aktorzy dość dobrze opanowali pamięciowo tekst, co w telewizji jest rzadkością, od strony muzycznej – śliczne melodie na zespół z cytrą napisał Piotr Hertel i od strony reżyserskiej Tadeusz Worontkiewicz.
Tekst tryptyku szekspirowskiego pióra dwóch utalentowanych młodych satyryków łódzkich nie należy zapewne do i największych osiągnięć, pamiętamy lepsze, że wspomnimy tu tylko szopkę wystawiona na Małej Scenie Teatru Nowego. Tekst tryptyku formalnie bez zarzutu, aczkolwiek trudny dla aktora, miał chyba jeden podstawowy brak, był niestety, mało dowcipny. Najlepsza była część trzecia, rzecz o Otellu Desdemonie. Mówiąc o braku dowcipu myślimy o dowcipie obiektywnym, dowcipie adresowanym nie tylko do szekspirologów, którym wystarczy już przebranie Otella w strój innego bohatera szekspirowskiego, ale o tym gatunku humoru, który odbierze z łatwością każdy telewidz. Dochodzimy tu do miejsca, w którym należałoby odpowiedzieć na pytanie, dla jakiego widza przygotowane i adresowane są widowiska A ku ku? To trudna odpowiedź.
Należy przypuszczać, że sama redakcja tej audycji nie ma jeszcze sprecyzowanego sądu na ten temat. Nie odmawiamy jej wszakże prawa do poszukiwań. Jednak wydaje się, że przy ustawicznym barku audycji rozrywkowych e telewizji, nie należy zawężać kręgu odbiorców do tych, którzy wiedzą, co to czy kto to Czajka i Czajnik, lub takich, co wychwycą subtelną aluzję do Ireny Krzywickiej. Ryszard Marek (Ryszard Wierzbowski, Marek Groński) nie byłby jednak sobą, gdyby tego nie zrobił...
Tekst miał jeszcze inne niedomogi: nie pozwalał nikomu z aktorów ani dłużej zaśpiewać, ani „się rozegrać”, liczne kalambury, które z pewnością wychwycone byłyby w druku, w partiach mówionych lub śpiewanych, wyglądałyby na „sypki” lub potknięcia aktorów. Szczególny żal mamy o to, że śliczna piosenka grabarza byłą taka króciutka.
Na koniec powiedzmy, że Tryptyk szekspirowski był najlepszą z nadanych dotąd audycji Teatrzyku A ku ku. Czekamy na następne.
 
Jerzy Panasewicz
„Express Ilustrowany’’
 
 
 
 
 
 
 
Opracowała Helena Ochocka
Tadeusz Worontkiewicz - Reżyser
Biografia
Nagrody
Realizacje
Recenzje
Wspomnienia
Wywiady
Zdjęcia