Wędrujący dom
ID-002445.doc
1995-MM-DD
Parę rozmów temu
„Przesyłka”
Jeśli otworzysz ten listopad
zajrzę w Twoje myśli
by wreszcie ostrym łukiem zakreślić
prawdę.
Tak cicho tu o świcie
jakby nic stanowiło o wszystkim…
„Epitafium”
Skalp zdjęty z mego serca
powieść na słońcu naszych wyznań.
I patrz mu prosto w oczy
a oślepiona własnym sumieniem
będziesz błagała czas,
by choć jedną nocą
wszystko nam zwrócił.
„Ćma”
Gesty moich rąk,
milczące cienie
umierają w męczarniach
lecz bez echa…
… Nie przychodź do mnie
kiedy już tylko
cień ze mnie pozostanie!
Parę rozmów temu
Czy uda ci się
zmieścić cały dom
w kieszeni?
Tuż obok szklanej kulki,
kawałka drutu
i chusteczki na dziecięce łzy?
Z drugiej kieszeni
wystawać będzie proca
wymierzona w przyszłość.
Śmieszny guzik zielony
podtrzymuje twój świat
na szelce,
ciągle przekrzywionej
jak twoje spojrzenie
ciekawe wszystkiego.
Potrafisz tak niewiele jeszcze,
a jesteś doskonały,
szczery.
Łata na kolanie nie da ci
jeszcze długo zapomnieć
o lęku pierwszego upadku.
W spodniach z tymi kieszeniami,
które pomieszczą wszystko,
będziesz wędrował
i doznawał.
Będziesz tez gubił i zostawiał daleko za sobą,
szklane kulki na szczęście,
kawałki drutu, wilgotne chusteczki
i proce.
„Sen”
To ty synu pokażesz mi jak żyć,
jak słońce skrapla swoje ciepło.
Niebo mi otwórz
bym swój testament
mógł zmienić w pejzaże.
Spokojny o góry i lasy,
Powitam nieznane rzeki
I jeziora.
Łza moja i tak zniknie,
osuszona wiatrem –
- pragnieniem spokoju.