Anna Maria Poleska - artystka malarz
Anna Maria Poleska
Artystka malarz
Recenzje
ID-002392.doc
 
2000-09-16
"Drzewa" na Greenpoincie
 
Można śmiało rzec, że Greenpoint, zielony dziś już raczej tylko z nazwy, od dawna dopraszał się o tę wystawę. Przywędrowała tu ona aż z Paryża, została otwarta w ubiegły piątek w galerii Kuriera Plus, jej autorką jest Anna Maria Poleska, a jej bohaterami są drzewa. A dokładnie - drzewa, plus wianuszek czosnku dla smaku.
Zieleń rzeczywiście potrzebna jest naszej polskiej dzielnicy, szczególnie od czasu kiedy służby miejskie musiały ściąć tutaj kilka tysięcy drzew, w których zagnieździły się żuczki azjatyckie, grożąc wyniszczeniem całemu drzewostanowi w Nowym Jorku. Byłaby to dla nowojorskiego molocha katastrofa porównywalna tylko z tą, jaka nawiedziła Francję w grudniu ubiegłego roku, kiedy to dwa potężne huragany obaliły około 400 milionów drzew, w tym około dziesięć tysięcy w historycznych, przepięknych parkach królewskiego Wersalu.
Katastrofa ta nie mogła oczywiście nie wzbudzić szczególnego poczucia straty w artystach francuskich, tym bardziej że drzewa to przecież cały długi i bogaty rozdział w historii europejskiego malarstwa.
Były drzewa przedmiotem natchnionych, wizjonerskich medytacji Leonarda da Vinci, zwłaszcza w jego „Zwiastowaniu," gdzie uszeregowane w tle zdają się one być metaforą dialogu pomiędzy Boskim posłańcem i Jego niepokalaną wybranką. Były drzewa ulubionym tematem pejzażystów flamandzkich, w obrazach Rembrandta, szczególnie w krakowskim „Pejzażu z Dobrym Samarytaninem/' nabierając wyrazu równego jego najbardziej ekspresyjnym portretom. Były wreszcie drzewa natchnieniem dla impresjonistów, zwiewne jak baleriny w malarstwie mistrzów szkoły barbizońskiej, tryskając tragiczną treścią i witalnością w szaleńczych pejzażach van Gogha organizując przestrzeń geometryzującymi rytmami w „niedokończonych" dziełach Cézanne'a.
W cyklu zatytułowanym Mamy je w pamięci Anna Maria Poleska starała się uratować, o ile to było możliwe, owe huraganem powalone drzewa paryskie od zapomnienia, od zupełnego niebytu, tworząc dla nich dwie odrębne serie epitafiów.
W pierwszym, wcześniejszym cyklu, rysuje ona drzewa nerwowym, pośpiesznym ołówkiem lub kredką, chlapiąc farbą tu i ówdzie, jakby na ślepo, jakby w panice, jakby możliwym było ubiec huragan i uchronić Paryż przed jego nieodżałowanym żniwem.
W drugim zaś cyklu, późniejszym, panuje spokój, czuje się tchnienie wieczności, jarzy się oszczędna, ale jędrna, wibrująca barwa, jakby oprócz portretowanych drzew artystka rejestrowała tu także wspomnienie snu śnionego w raju, doznanie niewysławialnego, omdlewającego szczęścia, łaskę gęstego, śpiewnego cienia...
Drzewa interesowały Annę Marię Poleską już przed dewastującym, grudniowym huraganem. W lecie tamtego roku wyjechała ona na południe Francji, szukać inspiracji w tamtejszych ogrodach oliwnych i przywożąc z tej ekspedycji do Miasta Świateł serię prac zatytułowanych „Drzewa Oliwne - Drzewa Legendy." Realizowała te prace łącząc w nich różne rodzaje papierów, pędzel, ołówek, barwną litografię, fotografię i pismo, w wyniku oferując widzowi coś w rodzaju intymnych wyznań, wiodąc swe narracje pomiędzy tradycją i nowoczesnością, zderzając da Vinciego z Raushenbergiem, przemawiając w nas już to do dziewiętnastowiecznego miłośnika rycin, już to do entuzjasty zderzeń i szoków awangardowego collage^, bawiąc, czarując i kusząc ciekawość do coraz dalszych wypraw w cień pod oliwkami, w bezkres letniego pejzażu, w chłód piwnic, gdzie zgrzytają tłocznie, gdzie trzyma si Jeśli „Drzewa" Poleskiej czerpią swe soki z żyznej gleby malarstwa europejskiego, to cykle inspirowane czosnkiem - szczególnie „Czosnek, sposób użycia" - zdają się sięgać korzeniami w sztukę dalekowschodnią, w tradycję malarstwa Zeń, w japońską kaligrafię, czyli w wykwintny ascetyzm formalny.
Oto główka czosnku rysowana wrażliwym pędzelkiem, gotowa jest zmienić się lada moment w literę, w znak oznaczający czosnek. Tekst przepisu na chłodnik pomidorowo-czosnkowy staje się efektem wizualnym ważniejszym niż zblakły rysunek, którego jest on niby objaśnieniem. W końcu, to nie ten portretowany obiekt wydaje się być tematem tych prac, ale samo rysowanie, uwodzicielski, zmysłowy ślad pędzla na papierze, plama barwna czarownej subtelności. Patrząc długo na te obsesyjnie powtarzane czosnki, nie sposób nie pomyśleć w końcu o sercu, o sercach ludzkich, co splatają się swymi łodygami w aluzyjne, ażurowe formacje...
W drugim cyklu prac z czosnkiem, artystka idzie jeszcze dalej w swej aluzyjności. Mało powiedzieć, idzie. Zdaje się ona podróżować w czasie z prędkością światła, w monumentalnych, szaro-sinych studiach anatomii czosnku odkrywając podobieństwo do szkieletów prehistorycznych dinozaurów i pterodaktyli. I podróżuje jak światło w przestrzeni, w tej bezdennej, w tej mrocznej, kosmicznej, już to sypiąc nam w oczy pyłem gwiezdnym Drogi Mlecznej, już to na-wigując wskroś zagadek materii do samego zaczynu czasów, w „Big Bang".
Przesadzam? Skądże! Od przesadzania są przecież ogrodnicy!
Na zakończenie dodać należy, że w galerii Kuriera Plus wystawę można oglądać do 21 września, w dni powszednie od godz. 12 do 6 wieczorem, lub po telefonicznym umówieniu się. Później wystawa zostanie przeniesiona do konsulatu RP - jej otwarcie nastąpi 22 września o 7 wieczorem.
 
Jacek Gulla
"Kurier Plus" Nowy Jork
 
 
 
 
 
 
ID-002393.doc
 
2000-09-29
W Konsulacie Generalnym RP, a wcześniej w Galerii Kuriera Plus na Greenpoincie miała miejsce wystawa na poły graficznych, na poły malarskich prac Anny Marii Poleskiej. Artystka mieszkająca na stałe w Paryżu przedstawiła ponad 20 obrazów sprawiających wrażenie, iż pochodzą ze starego szkicownika. Drzewa oliwkowe, czy czosnek stanowią właściwie pretekst do tworzenia kompozycji mieszanymi technikami i do mieszania gatunków. W starannie, elegancko rysowanych drzewach znajdujemy znakomicie wkomponowane fotografie antycznych waz na oliwę: obok główek czosnku na pracach o barwie zżółkłego papieru - przepisy kulinarne. Na niektórych obrazach Poleskiej jakby funkcja użytkowa i estetyczna łączą się w jedno, a kompozycje na innych tworzą organiczne formy przyrody. Wyraźna fascynacja artystki starymi zielnikami, książkami kucharskimi, rycinami, raptularzami, wielokrotnie używanymi i wykorzystywanymi do rozmaitych celów, daje w efekcie nie tylko współczesne dzieło sztuki, ale i tworzy rodzaj bogatego kulturowego przekazu. Obrazy Poleskiej są zarazem przejrzyste i klarowne, pozbawione barokowej obfitości, a dodatkowe jakby wtręty (rysuneczki na marginesie, napisy, ozdobne elementy) nie zakłócają odbioru całości, przeciwnie - delikatnie podkreślają jednorodny charakter dzieła.
 
Czesław Karkowski
"Nowy Dziennik"
New York
 
 
 
 
 
 
ID-002394.doc
 
2003-07-28
Cóż to za fenomen, - lalka?!
 
Towarzyszy nam niemal od zarania dziejów. Jej postacie znajdowano w wykopaliskach na całym świecie. Jest wytworem kultury materialnej i duchowej a bogactwo kształtów i form staje się egzemplifikacją wzorów kulturowych każdego społeczeństwa. Lalki obrzędowe, magiczne, teatralne są bohaterami bajek, baśni, powieści czy też filmów. A czym jest Lalka w oczach artysty? Jakie pytania musi postawić sobie artysta aby odpowiedzi miały wymiar oryginalnej, twórczej wyobraźni i artystycznej formy? Jak uniknąć stereotypowych konotacji potocznej naoczności? To problem bardzo trudny do rozwiązania, bo co krok grozi runięciem w banał. Czym a może „Kim" jest w takim razie lalka? Dla nas dorosłych jest już zapomnianym materialnym śladem naszego dzieciństwa. Nadal jednak jakby implantowanym w naszym umyśle, bo przecież kiedyś byliśmy dziećmi. Wszystkie przeżyte przez nas doświadczenia i emocje pozostaną do końca, aż domknie się nasza pętla czasu. A dla dziecka? Dla dziecka lalka - to 'małe dziecko", z którym się bawi i którym może się opiekować. Spełnia dla niej wszystkie te obowiązki jakie matka czyni względem niej samej. Nadanie imienia indywidualizuje i uczłowiecza, rodzi autonomiczną osobowość. Lalka zostaje „powołana" do życia jako ..małe dziecko".
Przestaje być już identycznym egzemplarzem serii.
Takie właśnie pytania musiała postawić sobie autorka; Anna Maria Poleska. A odpowiedzi?
Lalka wybrana przez artystkę jest główną postacią prezentacji. To lalka wyjątkowa, unikalna. Przypatrzcie się jej. Ta laka nic nie ukrywa i niczego nie udaje. Jej twarz zamyślona, oczy mądre, pełne przeżytego już kiedyś doświadczenia. Rytmiczna powtarzalność „obiektu" to nie tylko zabieg czysto formalny. Mechaniczna, pozorna identyczność kryje bardzo poważne przemyślenia i emocje. Ta lalka już „wie"! To właśnie ona została wyselekcjonowana i przeznaczona do „operacji" powielania, l nie będzie to mułtiplikacja z formy, w którą wtryskuje się plastikową masę i na koniec procesu technicznego nalepia cenę zaszyfrowaną w czamo-białych paskach. Nie, ona ma na to już za mądre oczy. Czy produkowanie lalek jako „małych dzieci" na sprzedaż, czy klonowanie dzieci jako małe „lalki" na sprzedaż? Kto jest Kim?, a co jest czym?! A może Kto jest czym?! Przewrotna myśl genetyków flirtujących z naturą już niebawem doczeka swego świtu. Bo jak już człowiek coś odkryje, to na pewno to zrealizuje, l taśma ruszy jak kiedyś u Forda. Główki do wymiany-osobno, korpusy- osobno, nóżki i rączki też. A potem to już każdy niech sobie „złoży" sam. Smutny, ironiczny żart. Na czym zakończy się historia ludzkiego ssaka? Artystka wprowadza nas w „podziemie" świata zupełnie dziwnego. Na zewnątrz niczemu się już nie dziwimy (a samo zdziwienie jest w złym tonie). I wszystko jest „Okey". I nagle patrzą na nas porażająco ludzkie oczy "lalek" (a może nie lalek) dawno już porzuconych, jakby nie nasze, jakby niechciane przez nikogo i nigdy już nie kochane.
I sukienki szyte „na miarę" jak dawne wzruszające wspomnienie; senne marzenie lalki. Obrazy wykonane własną techniką, składające się z wielu warstw przenikających się wzajemnie, tworzące mapę - siatkę spójnej tożsamości malarsko - graficzno - mentalnej. Forma spinająca treść w sposób osobliwy, we własną oryginalną artystycznie wizję niewypowiedzianą do końca i prowokującą pytania już posiane i odpowiedzi czekające na swój poranek.
Spotkajmy się na wystawie Anny Marii Poleskiej - polskiej artystki mieszkającej od dawna w Paryżu. Jest to już trzecia jej wystawa w Nowym Jorku. Przyjdźcie zobaczyć samych siebie, to także wasze dzieciństwo, wasz okruszek historii. Możecie mieć go na własność.
 
Czesław Wojciechowski
 
 
 
 
 
 
ID-002395.doc
 
2007-MM-DD
Anna Maria Poleska: opowiastka po wystawie - historia życia malarki w Paryżu.
 
Główną domeną zainteresowań estetyki malarstwa A. M. Poleskiej jest drzewo jako przedmiot estetyczny wszak uformowany w subiektywnych operacjach i nacechowany osobistymi ujęciami; sposób ujęcia stosunku malarstwa artystki do filozofii mógłby dostarczyć nie mglistych intuicji lecz solidnie ugruntowanych w sztuce rozstrzygnięć, na przykład antologia do tematu drzewa w religii, kulturze, dostarczyłaby wiedzy o tym czym są wartości estetyczne w naturze, w jakim stosunku pozostają do innych wartości.
Przeżycie artystyczne sztuki A. M. Poleskiej w najogólniejszym ujęciu tego malarstwa jest psychologicznym procesem skierowanym na ujęcie - znak wartości dawnej religii Kreteńskiej: kult drzew a nawet gałęzi jako bóstw (odnajdziemy tu bowiem wiele możliwości, u Greków drzewa i gaje już tylko święte, były mieszkaniem lub własnością bóstw, nimf tak jak źródła i góry.
Z tego punktu widzenia dobrze będzie zestawić zagadnienie przeżycia malarstwa Anny Marii z pewnymi klasycznymi już dziś ujęciami miejsca, daleko od Polski (jak: adoracja, miłość, ofiara). Dęby łączono zazwyczaj z Zeusem, oliwki z Ateną, wawrzyn z Apollem, platany często z Dionizosem, mirt z Afrodytą. Cyprysy, wiązy i topole białe zdobiły cmentarze, symbolizowały więc świat podziemny.
W zastosowaniu do drzewa życia - Cedr libański, cyprys, dąb, figa w obrazach malarki dostarczają odbiorcy szczególnej satysfakcji "radość życia" płynącej z odkrywania wartości związanej z aktywną postawą wobec dzieła sztuki.
Odnajdziemy tu bowiem wiele możliwości realizowanych malarsko w technice wymyślonej, własnej, warsztatowo to metoda aglutynacyjna. Wartości techniczne zlepianej kalki i fotografii są takie jakimi je doświadczamy poza nami zależnie od tego, czy dąży się do podporządkowania "świata sobie", czy siebie światu, czy też pozostanie równym wobec niego; zależnie od tego czy człowiek chce zmienić aktualny stan rzeczy. Ilogiczne kompozycje obrazów dużych formatów zbudowano jako akty, czy wariacje motywów drzewa i jednostkowego konia jako wyimaginowany wzór odbiorcy adekwatnego.
Takiego odbiorcę miała na myśli na przykład Anna Maria Poleska, po mistrzowsku manipuluje kolorem, przestrzenią i czasem odsłania przed widzem swoją głębię. Wszystko na co spoglądamy mówi o istnieniu natury. Każda chwila biegu konia jest coś warta. Ale ta perspektywa sprawia, że wszystko co dobre widzimy jako drobinę koloru we wszechświecie. Ta perspektywa sprawia, że wszystko co dobre wydaje się ważne.
Zainteresowanie genezą dzieła Anny Marii Poleskiej pojawiło się u mnie na gruncie potocznych kontaktów artystycznych w Paryżu i Lodzi. Odbiorca bezpośredni stawia na przykład pytania w jaki sposób artystka zdołała namalować taki wielki formatowo obraz. W jaki sposób wykonane są drzewa, jaka jest technika gry koloru oraz kompozycji utworu malarskiego.
Jej własną technikę nazywam: że to metoda aglutynacyjna (farba - fotografia - kalka - płótno i papier). Tym razem obiektem krytyki nie jest stażystka, lecz specjalistka od natury i ekologii Anna Maria Poleska. Odnalazła się w Paryżu. W Nowym Jorku przebojowa Polka odkrywa, że jest mistrzem wymyślonej przez siebie technologii malarstwa epizodycznego na miarę symbolu, mająca na koncie dyplom łódzkiej ASP. Odkrywam, że była powiązana z wybitnym rokiem absolwentów tej unikatowej, przemysłowej, artystycznej uczelni. Na tym roku razem studiowali, dzisiaj wybitni prof. prof. B. Hanuszkiewicz, Wagnerowie (małżeństwo piękne i artystycznie wybitne), T. Piechura (oryginalny plakacista). Przyjaźnili się wszyscy. Właściciele wielu talentów wzbogacili łódzką kulturę w Polsce i na Świecie. W pierwszym rzędzie uświadamiam sobie czym jest estetyka jej nauczycieli prof. Głowackiego i prof. Artymowskiego. To oni artystkę ukierunkowali przez pryzmat sztuki Władysława Strzemińskiego. Znalazła ona swój bogaty rozkwit w Paryżu, w koncepcji projektowania mody i malarstwie konkretnym.
 
Antoni Szram
Anna Maria Poleska - Artystka malarz
Biografia
Hello Dolly
Kalki
Recenzje
Back to Nature
Sentmentale
Zdjęcia