Mieczysław Małysz
Realizator i reżyser telewizyjny
Recenzje
ID-002263.doc
 
1967-01-22
Tortury smakosza
 
Teatr Niedzielny (Łódź). Antoni Czechow - Syrena. Adaptacja – Kazimierz Zygmunt. Reżyseria – Mieczysław Małysz. Scenografia – Czesław Siekiera. Muzyka – Stanisław Gerstenkorn. Premiera 8.01.1967 r.
 
Jakże znakomite są humoreski Czechowa . Skomponowane bezbłędnie stanowią jakby przyrodzony materiał dla telewizyjnych inscenizacji. Mogliśmy się o tym przekonać przed przeszło rokiem, kiedy trzy z nich opracował dla polskiej telewizji Georgij Towstonogow, wybitny reżyser radziecki, w czasie swego pobytu w naszym kraju. Tym razem wziął humoreskę Czechowa, czyli noszy Czechontie (taki był pseudonim studenta medycyny, który ubocznie zajmował się twórczością literacką, traktując ją tylko jako chwilowe zajęcie zarobkowe) na swój warsztat Kazimierz Zygmunt. Stworzył on na podstawie opowiadania pt. Syrena bardzo dobry scenariusz telewizyjny, który wyreżyserował Mieczysław Małysz.
Ale najważniejsi byli w tym przedstawieniu aktorzy. Siłą Czechowa jest umiejętność komponowania znakomitych postaci, podpatrywania ich cech charakterystycznych, sposobu mówienia i myślenia, ich słabostek i śmiesznostek. Jego humor jest delikatny, nieledwie liryczny. To wszystko muszą przekazać aktorzy. Tym razem udało im się to bardzo dobrze. Bohaterem przedstawienia, przygotowanego przez Łódzki Ośrodek Telewizyjny, był Janusz Kłosiński. Czechow dał mu znakomity tekst. Oto w Sali konferencyjnej sądu w miasteczku N. sędziowie czekają na spisanie votum separatum, które założył jeden z ich kolegów. Zbliża się godzina obiadu, wszyscy są wygłodniali i niecierpliwią się, pragnąc jak najszybciej wyjść z sądowego gmachu. I w tym momencie sekretarz Żylin zaczyna opowiadać o wspaniałej uczcie, jaka jawi się jego wygłodniałej wyobraźni. Czegóż tam nie ma? Wspaniałe zakąski, na myśl o których ślinka cieknie z ust; kawior i inne smakołyki, obficie zakrapiane wódeczką. Potem rybka, smakowite zupki, pieczyste, desery. Janusz Kłosiński opowiada o tym z takim przekonaniem, z taka plastyką, że każdy smakosz musi nabrać apetytu. Widać, że sam lubi dobrze zjeść i potrafi mówić o jedzeniu. A tymczasem Ryszard Sobolewski męczy się za biurkiem w roli sędziego, który ma napisać owo nieszczęsne votum separatum. Nic dziwnego, że niszczy jedną kartkę papieru za drugą. Przecież nie może skupić myśli, musi słuchać tego, co opowiada Żylin. Odruchy warunkowe są silniejsze od jego woli. I tak przeżywa tortury smakosza przez cały czas opowiadania, dopóki zły i zrezygnowany nie ucieknie z sali konferencyjnej na obiad, nie kończąc owego nieszczęsnego votum separatum, które zatrzymywało go tak długo za biurkiem. Wybiegają też w pospiechu inni sędziowie, szczęśliwi, że już mogą zjeść wymarzony posiłek. Byli oni partnerami Janusza Kłosińskiego w jego wielkim monologu żarłoka. Wyrazistą twarz jednego z nich zaprezentował bardzo dobrze Kazimierz Talarczyk. Wierzyliśmy, że i on jest nielichym żarłokiem.
Ale najlepsza jest pointa opowiadania. Kiedy wszyscy już wyszli, a raczej uciekli z sali konferencyjnej i został już tylko sekretarz Żylin, powolutku wyciąga on zza pieca zawinięty w papierek sucharek i garnuszek herbaty. Macza w niej sucharek i zaczyna go powoli jeść. Tak wygląda uczta owego marzyciela. Jego opowiadanie było więc tylko marzeniem smakosza i jego zemstą za tych, co mogą rozkoszować się smakołykami, o których on tylko śni. Jak zwykle u Czechowa, pointa jest cicha, bez słowa. Kłosiński zagrał ją także bardzo ładnie i delikatnie. W sumie miłe spotkanie z twórczością wielkiego pisarza rosyjskiego, który ma w Polsce tylu miłośników.
 
Roman Szydłowski
„Radio i Telewizja”
Mieczysław Małysz - Realizator i reżyser telewizyjny
Biografia
Nagrody
Realizacje
Recenzje
Zdjęcia