„Operator kamery - artysta”
Słowa zawarte w tytule to najbardziej lapidarne określenie tego, co swoją pracą osiągnął
STANISŁAW ŚCIESZKO. Ale chcąc oddać całą prawdę o Nim jako profesjonaliście i człowieku, wypada to odrobinę rozwinąć.
Nie potrafię określić dokładnie, ale ze
Staszkiem współpracowałem przynajmniej przez dziesięć lat z mojej ponad dwudziestoletniej działalności dziennikarskiej. I to dlatego tylko tak krótko, że był wręcz „rozrywany” i przez kilka ostatnich lat swojej etatowej działalności w Telewizji Łódź oddał się bardzo absorbującej pracy przy popularnym programie
997. Ale to, co razem przeżyliśmy, pozostawiło w mojej pamięci tak trwały ślad, że chociaż od kilku lat kontaktujemy się tylko symbolicznie to i tak pozostał kimś ważnym w mojej zawodowej drodze.
Stanisław nigdy nie był stereotypem operatora kamery, którego zadaniem jest wyłącznie prawidłowe sfilmowanie danego wydarzenia czy zrealizowanie przygotowanego wcześniej scenariusza.
Staszek zawsze współtworzył to, co później miało powstać. Nigdy nie brakowało mu czasu ani chęci do rozmów i dyskusji z autorem, wreszcie pomysłów, które uatrakcyjniały daną realizację.
Najlepiej czuł się w programach artystycznych, inscenizowanych, gdzie zawsze był autora czy reżysera, partnerem do tworzenia czegoś niepospolitego. Niemal z każdego ujęcia potrafił wydobyć nieprawdopodobną głębię, pieczołowicie, a jednocześnie niezwykle sprawnie przygotowywał oświetlenie do każdej sceny uzyskując ostatecznie charakterystyczną, być może tylko dla niego, plastykę obrazu. I nawet jeśli Jego wyobrażenia różniły się od wizji pozostałych uczestników przedsięwzięcia, to nie musiał podnosić głosu czy używać innych „mocnych argumentów”. Potrafił nas przekonać do swoich racji w sposób kulturalny i spokojny, ale zawsze używając do tego swojej wiedzy i doświadczenia.
Poza tym był naprawdę świetnym towarzyszem, szczególnie wtedy, gdy przyszło nam pracować gdzieś za granicą. Wspólnie ze
Staszkiem zwiedziliśmy kawał świata będąc m.in. w Meksyku, USA, Argentynie, Urugwaju, Izraelu, Egipcie, Portugalii i wielu innych krajach europejskich. Zawsze w czuwaniu nad warstwą merytoryczną programu mogłem liczyć na sugestie wynikające z Jego naturalnego zainteresowania miejscem, w którym się znaleźliśmy. Bo
Stanisław miał naturę poznawczą – pasjonował się historią, sztuką. Można z Nim było toczyć długie rozmowy niemal na wszystkie tematy. A poza tym zawsze imponował dowcipem i inteligentnymi komentarzami.
I to właśnie głównie pasjonujące opowieści
Staszka o północnym wybrzeżu Francji spowodowały, że po wielu latach od zakończenia współpracy z Nim, ja również zapragnąłem poznać uroki wybrzeży Normandii i Bretanii i zrealizowałem to w ostatnie wakacje.
Do dzisiaj w gronie kolegów współpracujących niegdyś ze
Staszkiem rozmawiamy o Jego wpływie na wszystko, co robiliśmy. I nawet przy tym postępie technologicznym, jaki przeżywa współczesna telewizja okazuje się, że zaprezentowane przez Niego podejście do zawodu, twórcza inwencja i inne profesjonalne wartości, obowiązują do dzisiaj.
Jeśli mówimy o
Stanisławie Ścieszko w czasie przeszłym to tylko dlatego, że już aktualnie nie możemy z nim współpracować. Ale z pewnością to, czego się od Niego nauczyliśmy i wspólnie z Nim przeżyliśmy nie pozostało bez wpływu na nasze życie i przebieg pracy zawodowej.
W dalszym ciągu Go cenimy i szanujemy.
Leszek Bonar
Przyjaciel i operator
Artysta, który rozumie artystów.
Stanisław Ścieszko rozumie i umie ich pokazać. Szczególnie twórczość malarską, plastyczną.
Każdy obraz filmowany przez Staszka otrzymywał na ekranie moc niemal charyzmatyczną.
Perfekcyjny operator i artysta rozumie, że ŚWIATŁO jest jednym z najistotniejszych tworzyw obrazu, więc Staszek potrafi tak go oświetlić, że dwuwymiarowe malarstwo zyskuje głębię i owego niewysłowionego ducha. Podobne cuda na ekranie uzyskuje w skansenie czy w rupieciarni, które zdawałoby się, że są tylko zbiorem eksponatów czy rzeczy, ale w wyniku ujęć Staszkowej kamery stają się niemal żywe, przed chwilą tknięte przez człowieka.
Poeci, artyści pędzla, zwykli ludzie, którzy stawali przed kamerą naszych wspólnych prac, pokazywani byli tak, że w większym skupieniu wpatrywał się widz w ich twarze i wsłuchiwał w ich wyznania o uprawianej twórczości, dziejach, przypadkach losu.
To dzięki pracy operatora i przyjaciela Staszka Ścieszki udały nam się wspólne prace nad portretami telewizyjnymi
Jerzego Dudy-Gracza,
Jerzego Harasymowicza,
Bronisława Maja,
Józefa Barana,
Mariana Gromady,
Jerzego Groszanga,
Antoniego Starczewskiego,
Konstantego Mackiewicz i wielu innych.
Razem tworzyliśmy nagradzane seriale m.in. :
Biała broń - dziewięcioodcinkowy serial dokumentalny,
Rekwizyty historii ,
Twórcy ,
Galerie – Artyści.
Zawsze rozumieliśmy się w pół zdania, pół słowa.
Życzę każdemu w pracy telewizyjnej, by miał szczęście współdziałać z operatorem i tak uroczym Człowiekiem jak
Stanisław Ścieszko.
Piotr Słowikowski